Scenariusz do komiksu jest jak kanwa, jak projekt architektoniczny, na bazie którego wykonawca-rysownik nada mu ostateczny kształt. Jednak ten kształt, zanim nabierze realnego wymiaru, rodzi się znacznie wcześniej w głowie scenarzysty komiksowego. Bywa, że autor scenariusza do komiksu jest jednocześnie twórcą jego warstwy wizualnej, ale nie jest to regułą. Jeśli zatem finalne dzieło jest owocem współpracy scenarzysty komiksowego oraz malarza, rysownika czy grafika, pytanie: Jak napisać scenariusz do komiksu? - staje się bardziej skomplikowane. Wymaga bowiem odpowiedzi podwójnej: jak napisać, aby scenariusz był ciekawy, a historia wciągająca z perspektywy czytelnika? A także: jak napisać scenariusz do komiksu, żeby wizja scenarzysty była jasna dla rysownika, a więc jakie techniczne rozwiązania zastosować, jaką formę nadać scenariuszowi i w jaki sposób opisać postaci, aby to, co powstanie na papierze (czy blejtramie albo na ekranie), pokryło się z wizją, jaka powstała w głowie autora scenariusza?
Spróbujmy zatem odpowiedzieć sobie na pierwsze z pytań, czyli o to, w jaki sposób podejść do historii, aby była ona zajmująca dla odbiorcy. Tak samo, jak do każdej innej pracy literackiej – oryginalnie, kreatywnie, ambitnie, ale i z pewną dozą wiedzy o dziedzinie, którą zamierzamy praktykować. Pierwszą i najważniejszą kwestią pozostaje pomysł. Ten pomysł może mieć bardzo różne źródła: być może zainspirowała go jakaś ciekawa historia, może pierwowzór miejsca czy osoby okazał się dla twórcy tak frapujący, że postanowił zbudować wokół niego opowieść. A może zwyczajnie narodził się z potrzeby pisania albo przyszedł do głowy tak po prostu, jako zlepek różnych popkulturowych tworów? Nie jest to zresztą szczególnie istotne, liczy się bowiem to, aby pomysł był tyle chwytliwy, co świeży.
I tutaj cała na biało wkracza wiedza. Tak, wiedza – bez niej nie będziesz miał pojęcia, że Twój absolutnie unikatowy pomysł to kalka już istniejącej koncepcji albo mozaika wzorców, postaci i motywów, jakie w w literaturze popularnej funkcjonują od lat. Dlatego dajemy w tym miejscu ważną wskazówkę: zanim zaczniesz pisać, czytaj, chłoń świat, w który zamierzasz wejść, poznaj go i oswój, by wiedzieć, czy pomysł, który zaświtał Ci w głowie faktycznie jest Twój, czy może stanowi zaledwie odbicie czegoś przeczytanego i zapamiętanego. Czy to oznacza, że każdy pomysł musi być hiperoryginalny? Nie, bo każde źródło w końcu się wyczerpie. Dobrze jednak nie kopiować jeden do jednego światów czy postaci, które stworzył inny autor. Dlatego pomysł to dopiero początek, trzeba dać mu czas, pozwolić dojrzeć, nabrać kształtów – właśnie po to, by w pośpiechu nie pisać wszystkiego, co przyjdzie do głowy, a do głowy lubi przychodzić to, co zasłyszane. Nie nadadzą dziełu oryginalności oklepane motywy, znane skądinąd światy i wyświechtane dialogi.
Pomysł na scenariusz do komiksu powinien w jakiś sposób definiować zakres świata przedstawionego. Dlatego, kiedy już wyklaruje się główna idea, to dobry czas, by zadać sobie kilka ważnych pytań. Dobrze tu posłużyć się doskonale znanym wszystkim dziennikarzom zestawem, a więc poszukać w głowie odpowiedzi na pytania: co, kto, gdzie, kiedy, jak i po co? Może to wydawać się banalne, ale zaufajcie nam, wcale takie nie jest. Pomysł pomysłem, ale teraz już czas na stworzenie spójnej, ciekawej historii. A aby taka powstała, potrzebne jest czas, miejsce, fabuła oraz bohaterowie.
Na tych ostatnich warto skupić się w sposób szczególny, bo też zajmują one wyjątkową pozycję w scenariuszu do komiksu. Ale zanim powstanie właściwy scenariusz, dobrze jest stworzyć jego szkic, a więc zarys, na bazie którego będziemy dalej pracować. Wszyscy, którzy pojawiają się w tej relatywnie krótkiej formie, jaką jest komiks, powinny być po coś. Niech każda postać coś wnosi, inaczej zamiast treści, uzyskamy efekt chaosu i niepotrzebnego nadmiaru imion i osób. Jeśli już konstruujemy postać, przemyślmy ją – nadajmy jej cechy, wyróżniki, stwórzmy jej historię i miejsce w wykreowanej przez nas rzeczywistości. Poświęćmy jej te 3-4 linijki tekstu, opisując jej wygląd, wyróżniki i cechy charakteru, może z grubsza rolę, jaką odegra w historii. Na razie obejdzie się bez szczegółów, te pojawią się dopiero na etapie konstruowania scenariusza do komiksu.
Podobnie jest zresztą z samą historią. Przy pisaniu nie warto się spieszyć, tutaj nigdy nie sprawdza się praca na akord. Niech słów będzie mniej, ale niech niosą za sobą ważne treści. W ogóle przedstawiona historia nie powinna być wydmuszką – nawet jeśli jej kanwa jest prosta, za tą banalną na pozór fasadą, powinna kryć się opowieść o uniwersalnych wartościach. W ten sposób definiuje się w literaturoznawstwie dzieła literackie, wszak książek każdego roku wychodzą miliony, a przecież do miana dzieła pretenduje niewiele. Owszem, ale są to te, które poza historią, poruszają czułą strunę uniwersalnych wartości, jak szacunek, uczciwość, odpowiedzialność, miłość, odwaga cywilna, solidarność czy przyjaźń.
Czy jednak komiks, czyli w de facto pewna popkulturowa przyjemność, musi być ambitnym dziełem? Nie, ale też nie powinien obrażać inteligencji czytelników historyjką bez znaczenia. Niech za przykład posłużą tutaj amerykańskie superprodukcje, jak chociażby „Top Gun”, gdzie pośród samolotowych ewolucji i korowodu efektów specjalnych, pojawiają się miłość, przyjaźń, solidarność, odwaga – i w gruncie rzeczy to one ostatecznie wygrywają nad złymi popędami. Czy to jest jedyna słuszna droga? Nie, ale na pewno trop, który u czytelnika jest w stanie wywołać zaangażowanie, a przecież o to w pisaniu chodzi.
Scenopis może się przydać do pracy własnej, ale finalnie i tak niezbędny będzie scenariusz do komiksu. Jeśli ma z niego wyczytać cokolwiek rysownik, grafik, malarz czy ktokolwiek odpowiedzialny za warstwę wizualną projektu, scenariusz do komiksu musi być po prostu czytelny. Dlatego warto zastosować klasyczny podział na sceny i kadry, czasem dla swoich potrzeb można skrótowo zapisać cel danej sceny, aby nie tracić go z oczu, rozwijając fabułę i dialogi. Nie jest to jednak jedyna metoda tworzenia scenariusza do komiksu, niektórzy twórcy, zwłaszcza w sytuacji, kiedy scenarzysta nie jest rysownikiem, stawiają na formę opowiadania, a dopiero później sceny i kadry konsultują z artystą plastykiem.
Bez względu na to, na jaką formę scenariusza do komiksu postawisz, pamiętaj, że wraz z wystukaniem na klawiaturze słowa „koniec”, praca scenarzysty wcale się nie kończy. Teraz przychodzi pora, aby wprowadzić pierwsze poprawki, a więc zastanowić się, czy wykorzystany został cały potencjał postaci oraz scen, czy nie pozostały jakieś fabularne luki i niedopowiedzenia albo, co gorsza, rzeczowe błędy, a przede wszystkim czy historia jest na tyle spójna, że czytelnik w jakimś momencie nie poczuje się zagubiony. To także dobry czas, aby w razie potrzeby przemodelować sceny, a nawet całkiem je przebudować, jeśli uznasz to za konieczne dla poprawy na przykład tempa akcji.
Nie, to nadal nie jest koniec pracy – po pierwszych przychodzi czas na drugie poprawki. Możesz spróbować zrobić je samodzielnie, ale po pierwsze prawdopodobnie masz już czytania i przerabiania własnych treści powyżej uszu, a po drugie własnych błędów i tak prawdopodobnie nie dostrzeżesz, ponieważ w jakimś stopniu czujesz emocjonalne przywiązanie do tekstu. Na tym etapie szlifowania tekstu dobrze jest powierzyć go komuś zaufanemu, kto przyjrzy się logice i rytmowi tekstu, a może i wspomoże redakcją oraz korektą. Dopiero po tym wszystkim niech nastąpi finalne czytanie, ostatnie szlify oraz ostateczny koniec. Ty musisz zdecydować, kiedy poprawkom mówisz dość, inaczej będziesz ten tekst cyzelować w nieskończoność.
Zanim tekst zostanie rozrysowany na scenach i kadrach, czasem praktykuje się rozplanowanie go na storyboardach. Warto pamiętać, że to Ty ostatecznie decydujesz o ich kształcie, ponieważ w przypadku rysowania kreatywności nie ograniczają wytyczne programów komputerowych. Kadry mogą więc być podłużne, kwadratowe, prostokątne, jakie tylko zechcesz. Jednak ich kształt i intensywność konotuje przebieg akcji – staraj się bowiem zawsze pamiętać, nawet jeśli jesteś wyłącznie scenarzystką bądź scenarzystą komiksu, że poruszasz się na pograniczu sztuk, a ta artystyczna fuzja może być tyle fascynująca, co niebezpieczna, bo zamiast jednej dziedziny, każe rozumieć specyfikę obu.